środa, 22 lipca 2015

Rozdział 7



Biegłem, nie oglądając się za siebie liczyła się tylko dróżka wzdłuż której biegłem, mój wzrok wbity był w  podłoże, poczułem uderzenie i po chwili … leżałem na trawie. Przed oczami miałem gwiazdki, kręciły się, wirowały a nawet skakały nie zapomnę tego uczucia do końca życia- śmieję się – i usłyszałem
- Młody wszystko w porządku ??? – ocknąłem się
- Tak, tak ! Bardzo pana przepraszam nie patrzyłem jak biegnę. – powiedziałem siedząc w ciągu dalszym na trawie
- Ja też cię przepraszam nie patrzyłem przed siebie – powiedział zamyślony, wtedy chciałem podnieść się z ziemi jednak on był szybszy podał mi rękę i pomógł się ponieść– dziękuje bardzo – uśmiechnąłem się, po czym dodałem
- Wszystko okej ? – spojrzał na mnie kątem oka
- Nie, ja już dłużej tak nie wytrzymam ! – usiadła na trawie, więc postanowiłem wrócić na swoje miejsce tu czytaj na trawę
- Niech mi pan powie, to naprawdę pomaga. Mi pomogło – poczułem się tak dorośle, starałem się komuś pomóc, jeszcze nigdy nie zaproponowałem nikomu obcemu szczerej rozmowy.
- Od piętnastu lat nie widziałem mojego syna, to się stało ! Codziennie rano myślę o tym że on gdzieś tam jest a ja nie wiem gdzie ? Nie wiem gdzie mieszka, czym się pasjonuje, czy jest chodź trochę do mnie podobny. Bardzo chciałbym go spotkać – coś dziwnego się ze mną stało, rozum podpowiadał, zapytaj jak ma  na imię, jednak strach mnie powstrzymywał.
- Ja też przechodzę przez cos podobnego – wyrwało mi się niestety było za późno żeby to odwołać
- Jak to ? Nie rozumiem ?
- Ja nigdy nie poznałem mojego ojca – powiedziałem z takim żalem, że aż mi się zrobiło przykro. – matka powiedziała że powie mi kiedy będzie uważała to za stosowne – przerwałem – niestety nie zdążyła- szybko się otrząsnąłem i zapytałem tym razem już wesoło - I co czuje się pan lepiej ?
- O wiele dzięki młody, a tak w ogóle Piotr – wyciągnął dłoń w moją stronę
- Jakub – podałem mu dłoń – ale wszyscy mówią do mnie Kuba
- Bardzo mi miło – powiedział
- Mi również – zaśmiałem się
- Co tu robisz Kuba ?
- Przyjechałem z drużyną na turniej, a tu postanowiłem pobiegać nie mogłem spać – skierowałem swój wzrok na pana Piotra – a pan ?
- Ja również na turniej, tutejszej drużyny, gram jako Libero z numerem 15, senior. A ty ?
- Ja, ze Skry Bełchatów, atakujący z numerem 15, junior – zaśmiałem się
- 15 to moja szczęśliwa liczba, a ty czemu ją masz ?
- Jestem sentymentalny, moja mama zginęła 15 maja – od razu zrobiło mi się smutno co chyba Piotrek zauważył.
- Przepraszam – skomentował moją wypowiedz
- Niech pan nie przeprasza przecież skąd mógł pan wiedzieć. – Zginęła w wypadku samochodowym 11 lat temu. Wychowują mnie dziadkowie – w głębi duszy modliłem się żeby tylko nie zapytał o tatę. Dzięki wujkowi nie zdążył.

--- Piotrek ---

Miło mi się rozmawia z tym chłopakiem, ale cos dziwnego czuje kiedy z nim rozmawiam nagle ktoś krzyczy
- Gatoo !  Gato ! – obróciliśmy się obaj co było dziwne, po tej myśli słyszę
- Noo Kuba do cholery gdzie jesteś ?! Młody zaczął krzyczeć
-  Tuuuu ! – za chwile stanął przed nami Wlazły, wstałem z ziemi
- Mariusz ?! – zapytałem
- Gatooo ?! – uścisnęliśmy się jak przyjaciele którzy nie widzieli się przez całe wieki po chwili Mariusz zwrócił się do Kuby
- Kuba no gdzie ty się szlajasz ? Trener cię szuka masz iść ćwiczyć atak na sali
- Już biegnę ! Dzięki  wujek! Do widzenia – krzyknął i już go nie było
- Do zobaczenia – powiedziałem

--- Mariusz ---

Lubiłem rozmawiać z Gackiem, ale na tej rozmowie nie potrafiłem się skupić cały czas myślałem o tym że to chyba nie jest zbiegiem okoliczności po
1.     Mają to samo nazwisko
2.     Grają z tym samym numerem
3.    Ojciec Kuby ma na imię Piotrek
Po tych przemyśleniach postanowiłem zapytać
- Grałeś kiedyś w Opolu ? Mniej więcej piętnaście lat temu ??
- Ale co to za pytanie ? – nie wiedziałem jak z tego wybrnąć
- Tak tylko pytam ! To grałeś  ?
- Tak w ZAS Opole ale po co ci to ??
- Dowiesz się w swoim czasie
Myślałem i myślałem, nie słuchałem Piotrka wiedziałem że ojcem Kuby, jest mój kolega z reprezentacji. Nie wiedziałem co mam zrobić, obiecałem Kubie że pomogę mu znaleźć ojca ale teraz nie jestem pewny czy mam mu to powiedzieć może po turnieju ? ale on mnie znienawidzi jak nie powiem mu od razu nie wiem co robić…

--- Kuba --- 

Takie dziwne uczucie towarzyszyło mi cały trening, ale nie ważne dziś zaczynamy walkę o złoto na początku zmierzymy się z Jastrzębiem. Jest ! Wygraliśmy pierwszy mecz 3-0 jest dobrze teraz czas na LOTOS moja byłą drużynę. Ich tez ograliśmy 3-1, muszę to powiedzieć ale gram fenomenalnie, moja forma nigdy nie była lepsza. Czeka nas jeszcze mecz z Kędzierzynem ale oni czy wygrają czy przegrają grają dalej. Rozpoczyna się mecz oficjalne przestawienie zespołów oraz wyjściowej szóstki w której byłem, a wiem o czym wam jeszcze nie powiedziałem zostałem kapitanem wybrali mnie seniorzy, na początku kapitanem miał być Wlazły ale postanowił że to ja nim zostanę. Słyszę gwizdek mecz się rozpoczyna pierwsza akcja przyjmuje Artur, podaję do  Miguela a on do mnie na prawe skrzydło, miałem czysta siatkę nie szczędziłem siły, z całej pary posłałem piłkę do Libero a mikasa zatrzymała się między rękoma pana Piotrka. Byłem z siebie dumny że taki młody zawodnik potrafi ograć doświadczonego Libero. Tak wyglądała pierwsza akcja, a cały mecz jak pierwsza akcja wygraliśmy 3-0 dostaliśmy się do półfinału jako pierwsza drużyna do nas dołączyła oczywiście ZAKSA, Resovia i Cuprum. W każdym meczu przyznaje się tytuł MVP ja zdobyłem dwie nagrody jak na razie oczywiście, pierwszą z Meczu z Lotosem a drugą z tutejszą drużyną podszedł do mnie wujek i powiedział
- Jestem z ciebie bardzo dumny, jak zakończę karierę będę twoim menadżerem – zaśmialiśmy się oboje
- Okej ! nie ma sprawy !
Szybko wróciliśmy do hotelu zjedliśmy, i  szybko poszliśmy spać, nie dzwoniłem do dziadków bo to bezsensu. Rano obyło się bez treningu, na samym początku półfinału mieliśmy zmierzyć się z Cuprum. Trener nie wystawił mnie w pierwszej szóstce, powiedział że oszczędzi mnie, ale tylko na ten jeden mecz. Chłopaki ograli zespół z Lublina 3-1. Przyszedł czas na mecz z Asseco, trener ustalił wyjściową szóstkę po czym wychodziliśmy szatni na boisko aby się rozgrzewać. Widok który zobaczyłem, zdziwił mnie trener rzeszowskiego klubu rozmawiał z naszym zapytałem chłopaków o co chodzi, nikt nic nie wiedział. Podszedłem  do wujka i starszych Skrzatów, ale oni też nie mieli zielonego pojęcia o co chodzi. Wróciłem do rozgrzewki,  bynajmniej chciałem lecz trener mnie przywołał
- Kuba, zmiana planów razem z trenerem Resoviaków ustaliliśmy, że będą grali tylko juniorzy – przeraził mnie tym co powiedział
- Ale jak to ?? Przecież skład jest już ustalony ??
- Tak ustaliliśmy poinformuj wszystkich. – powiedział stanowczym głosem
- A kontuzja, podczas meczu na przykład Libero ? Nie mamy zmiany !
- To będzie zmiana Libero w obu zespołach !! A teraz poinformuj wszystkich ! I ćwiczyć zagrywkę ! A potem atak niech ,,Jutro’’ powystawia ! – usłyszał tylko
- Oczywiście
Zebrałem chłopaków w kółko i powiedziałem
- Chłopacy trener zmienia wyjściową szóstkę w obu drużynach  będą grali tylko juniorzy ! – słyszałem co mówili chłopacy, nie chcę tego powtarzać – Tak umówili się trenerzy, nam nic do tego, musimy wykonywać polecenia trenera !! A teraz ćwiczymy zagrywkę a potem atak ! Czy to jest jasne ??? Nie chcę słyszeć sprzeciwu to decyzja trenera, nie moja ! Do roboty chłopcy ! – jako pierwszy wyciągnąłem rękę do środka zapytałem – Jesteście ze mną ?!- poczym cała reszta podała swoje ręce krzyknąłem pierwszy
- Kto wygra mecz ?!
- Skra !!
- Ktooo ?!
- TYLKO SKRA !!!!
Wtedy pomyślałem że mam najlepszą drużynę z nim mogę wygrać wszystko. Zaczął się mecz, mecz o wszystko. Finał. Graliśmy punkt za punkt, walka się toczy, ostatecznie przegraliśmy pierwszego seta w przerwie zauważyłem pana Piotrka rozmawiał z wujkiem.  

--- Mariusz ---

Zauważyłem Gacka, postanowiłem z nim pogadać skoro nie gram cały mecz to nic mi w tym nie przeszkadza. Podszedłem bliżej witając się z Piotrkiem
- Szampon powiedz mi kiedy my byliśmy tacy ?? – zapytał
- Ja nie dawno a ty ? – zażartowałem sobie z mojego towarzysza
- Hahahahahahaha – rechotaliśmy obaj oglądając mecz, właśnie rozpoczynała się piłka setowa dla nas, na zagrywce stał Mateusz Bałdyga specjalista od zagrywki, piłka poszybowała za siatkę tamci przyjęli wyprowadzili, chcieli ale powstrzymał ich pojedynczy blok, Kuby Gacka, młodzi się tak ucieszyli wygranego seta pozostawiłem na chwile mojego towarzysza i podbiegłem do band reklamowych
- Młody dobrze jest tylko tak dalej !!! – Nie chciałem go stresować mówiąc że musimy pogadać bo musimy i to poważnie. Wróciłem do Gacka i zacząłem rozmowę 

- Piotr muszę ci coś powiedzieć …. 

_________________________________________________________
Czytacie + Komentujecie = Motywujecie

poniedziałek, 20 lipca 2015

Rozdział 6



--- W samochodzie---

Pewnie się nie domyślacie kto po mnie przyjechał, sam byłem zdziwiony. Wyobraźcie sobie taka sytuacje otwierasz drzwi a tam stoi twój idol, ktoś kto był, jest i będzie dla ciebie  wzorem, ktoś kto jest teraz na szczycie i chcesz być taki jak on ?? Na początku atmosfera w samochodzie była … jej w ogóle nie było, kiedy w radiu usłyszałem moją ulubioną piosenkę, nie mogłem się powstrzymać i nuciłem ją tak cicho  aby on tego nie słyszał ale nie udało się. Uśmiechnął się pod nosem zrobił głośniej
- Jeśli panu to przeszkadza to możemy wyłączyć radio ??- powiedziałem, byłem bezpośrednim człowiekiem
- Po pierwsze: nie! Bo lubię te piosenkę a po drugie: jaki ze mnie pan mów mi Mariusz lub wujek jak wolisz ?? – zdziwiło mnie to co powiedział
- Na pewno nie będę do ciebie mówić na T, mama wychowała mnie na kulturalną osobę i nie wypada mi tak mówić. Więc będę do ciebie mówić wujku – powiedziałem – Jeszcze nigdy nie miałem wujka
- Zgoda ! A czemu nie miałeś nigdy wujka ?? – zapytał, nie chciałem żeby pytał to bolesna sprawa, na ale zacząłem mówić.
- Moja mama była jedynaczką, a ojca – zatrzymałem się na chwilę lecz zaraz kontynuowałem – ojca nie znam, mama mówiła że chciał mnie wychować ale to ona nie chciała niszczyć jemu kariery
- Kim jest twój ojciec ??
- Nie wiem, wiem tylko tyle że ma na nazwisko Gacek i piętnaście lat temu dostałem od niego prezent, teraz jest moim talizmanem, to koszulka AZS Opola z moim nazwiskiem – zrobiło mi się lżej jeszcze nigdy z obcą osobą tak otwarcie nie rozmawiałem o moim życiu. Wujek to zauważył, widział że temat ojca to w mojej rodzinie temat tabu
- Pomogę ci – powiedział ze zdziwieniem spojrzałem na niego kątem oka
- W czym ?? – zapytałem
- Pomogę znaleźć ci ojca, kiedy się zaklimatyzujesz.
- Mówisz serio ?? – pomachał głową twierdząco – Dziękuje, jeszcze nikt czegoś takiego dla mnie nie zrobił, moi dziadkowie nie chcą znać mojego taty, nie chcą abym to ja go poznał – wtedy po moim policzku spłynęła łza przypomniałem sobie historię którą opowiadała mi mama ja tego nie pamiętałem
,, - Ooooo, mój książe już wstał ? – podeszła do babci zabrała jej mnie a ja na to.
- Ma ma ! – spojrzała na mnie tymi swoimi zielonymi oczami
- Co ty powiedziałeś ?! – no co ona  nie słyszała
- Ma ma.
- Powtórz to, proszę dla mamy. – no co ja małpka nie powtórzyłem tylko powiedziałem
- Ta ta ! – kiedy usłyszała to słowo od razu posmutniała, widząc to przytuliłem ją i powiedziałem
- Ma ma ! – chyba poprawiłem jej tym humor.’’
Często sobie to przypominałem, wiedziałem że to jedna z najlepszych chwil jej życia.
- Stało się coś?-  pytanie wujka wyciągnęło mnie jak z jakiegoś transu
- Nie, po prostu przypomniałem sobie historię którą mama mi kiedyś odpowiadała -  nakreśliłem Mariuszowi całą tą historię. Reszta drogi minęła nam w bardzo miłej atmosferze, nie zauważyłem kiedy już byliśmy w Bełchatowie
- Witamy w Bełku ! Małym miasteczku z najlepszym klubem siatkarskim w Polsce – uśmiechnąłem się pokrzepiająco, zajechaliśmy pod siedzibę klubu oraz internatu około godziny osiemnastej. Poszliśmy zameldować się do prezesa który zapoznał mnie z trenerem oraz podał klucz do mojego pokoju. Po krótkiej rozmowie razem z wujkiem poszliśmy do ,, mojego’’ lokum, włożyłem klucz do drzwi, przekręciłem a tam ujrzałem taki pokój, urządzony z gustem  

Stwierdziłem, że mogę tu zostać na zawsze, pomyślałem sobie będzie mi tu dobrze. Rozpakowałem się i byłem tak zmęczony, nawet nie wiem kiedy zasnąłem.

--- 04.08, Piotrek ---


Dziś mój syn, jak to dziwnie brzmi ,,mój syn’’ nie widziałem go przez 15 lat, ale nigdy o nim nie zapomniałem. Dziś tak bardzo chciałbym złożyć mu życzenia przytulić, porozmawiać, spędzić z nim chociaż trochę czasu. Zgodnie z prośba Ani starałem się ułożyć życie, miałem żonę ale się rozwiedliśmy, nie potrafiła znieść myśli, że gdzieś na tym świecie jest ktoś tak samo ważny, nawet ważniejszy niż ona, Kuba. Ożeniłem się drugi raz, teraz trafiłem na kobietę która mnie zrozumiała wspierała, mamy razem córeczkę, Zosię ma roczek. Jest moim skarbem, ja przenigdy nie zapomnę o moim malutkim synusiu, już jednak nie tak malutki, on jest prawie dorosły, mam nadzieję, że spotkanie będzie nam przeznaczone, i że nie stchórzę kiedy go zobaczę. Chciałbym być dla niego takim samym ojcem jak dla Zosi. Zobaczymy jak to się potoczy, jak na razie mam dużo na głowie bo Kędzierzyn organizuję turniej siatkarski dla juniorów z seniorami. Bardzo chciałbym wiedzieć czy Jakub jest do mnie podobny, z tą myślą borykam się codziennie gdy spoglądam w lustro, czy poszedł w moje ślady czy też kocha siatkówkę, ta myśl towarzyszy mi przed każdym meczem, kiedy wygrywam zastanawiam się czy byłby ze mnie dumny, nie mogę tak dłużej muszę go odnaleźć

--- Kuba ---

Dziś rozpoczynałem rok szkolny, nie stresowałem się bo znałem już chłopaków z treningów. A właśnie już na tydzień czeka mnie wielki turniej, starałem się jak mogłem bo do tego turnieju wchodzi tylko siedmiu graczy z naszej drużyny i siedmiu seniorów. Dzisiejszego dnia wszystko miało się rozstrzygnąć, wchodzimy na salę w ciszy, myślę, iż wszyscy chcą jechać do Kędzierzyna. Czekamy na trenera który jak zawsze zjawił się punktualnie i zaczął wyczytywać

- Na rozegraniu 
* Adam Jutrzniak numer 9
- Na przyjęciu 

* Janek Bosek z numerem 12
* Wojtek Apanowicz z numerem 5
- Na środku 

* Mateusz Bałdyga z numerem 7
* Rafał Artur z numerem 1

- Jak mówiłem jedzie z nami jeden atakujący a mianowicie …. – to były najdłuższe sekundy mojego życia – Jakub Gacek z numerem 15. Drugim atakującym naszej drużyny był Filip Machurski był tak wściekły, że nie jedzie jak widać trener widział że jestem lepszy od niego, wyszedł z sali trzaskając drzwiami. Bosek zapytał 

- A od seniorów kto jedzie ?? 

- Na rozegraniu Falasca, Przyjęcie z racji tego że Bartek Kurek nie może to Antiga i Winiarski, środek Kłos i Możdżonek, na Libero Zatorski a w ataku Wlazły. Skład wyjściowej szóstki poznacie pod koniec treningu, a wspólne treningi rozpoczniecie od jutra. Wszystko wracajcie do rozgrzewki! Jak kazał tak zrobiliśmy Między  sobą gadaliśmy co może zrobić Filipowi, chłopacy mówili, że się przekonam jaki trener jest ostry wobec ,,buntu na pokładzie’’ jak to powiedzieli. Po treningu na drzwiach czytaliśmy kto dostał się do szóstki od nas 

- Kuba Gacek
- Rafał Artur
- Janek Bosek 

Bardzo się ucieszyłem nie sądziłem że po tak krótkim czasie tu, dostanę się do meczowej 14, albo jeszcze lepiej do wyjściowej szóstki, byłem zaskoczony. Zadzwoniłem do dziadków, poinformowałem, powiedzieli, że przyjadą na mecz. Bardzo polubiłem to miasto, jest małe nie ma w nim korków, wszędzie można dojść na pieszo. Szkoła miałem trzy ulice dalej, poznałem ciekawych ludzi w klubie jak, i w szkolę. Rozpoczynaliśmy treningi, było dużo śmiechu ale kiedy musieliśmy braliśmy się ostro do roboty, czuwał na nami Jacek Nawrocki. Więc sami rozumiecie …
To już jutro mieliśmy wyjeżdżać na turniej, byłem spokojny, ale coś w środku mówiło mi, że coś się wydarzy. Kiedy miałem zasypiać ktoś zapukał do moich drzwi wstałem, otworzyłem je a pod nimi znalazłem list. Postanowiłem przeczytać go rano tak więc list zostawiłem na biurku, po chwili oddałem się w objęcia Morfeusza. 

--- Rano --- 

Ktoś puka do moich drzwi i krzyczy ,, Gatoo! Wstawaj !! Za pół godziny wyjeżdżamy’’ poderwałem się z łóżka, chwyciłem dres klubowy i po chwili byłem gotowy zabrałem spakowaną torbę, wyszedłem z pokoju. Wpadam do autobusu i wszyscy zaczynają się śmiać, zastanawiałem się z czego oni tak rżą  ubrałem koszulkę tył na przód...byłem geniuszem. Usiadłem na swoim miejscu, powiedziałem wujkowi o liście, opowiedziałem też o obawach dotyczących wiadomości, zaproponował, że jeśli chcę to po powrocie możemy przeczytać go razem, na co się zgodziłem. Poinformowałem wszystkich że musimy to wygrać, pytali dlaczego po prostu odpowiedziałem; bo dawno nie zdobyłem żadnego medalu a w szczególności złotego. Ustaliliśmy, iż bez złota nie wracamy ! Jedziemy tam na sześć dni każdy z nas dostał rozpiskę
- Pierwszego dnia powitanie, przestawienie drużyn i wspólny posiłek.
- Drugiego dnia, starcia w grupach
- Trzeciego dnia, ćwierć finały
- Czwartego dnia, półfinały
-Piątego dnia, finał, i mecz o trzecie miejsce po tym wspólna kolacja i pożegnanie
A tu macie rozpiski kto z kim, po autobusie przeszedł się nie kto inny jak Gato, i jako ostatni przeczytałem podział na grupy:
Grupa A
- Asseco Resovia Rzeszów
- AZS Politechnika Warszawska
- Effector Kielce
- Cuprum Lublin
Grupa B
- PGE Skra Bełchatów
- LOTOS Trefl Gdańsk
- JASTRZĘBSKI WĘGIEL
- ZAKSA Kędzierzyn-Koźle

 Były tylko dwie grupy, podobno inni nie chcieli no cóż, lepiej dla nas. Postanowiłem się wyciszyć, włożyłem słuchawki do uszu a w nich zabrzmiała piosenka . Uwielbiam ją potrafi mnie wyciszyć, uspokoić. Czyniła cuda. Nim się obejrzałem byliśmy w Kędzierzynie-Koźlu, dziwnie się poczułem wysiadając z autobusu jakby coś się miało na tym wyjeździe wydarzyć. Weszliśmy do hotelu, na recepcji nie było nikogo, zapytałem pani recepcjonistki

- Dobry wieczór ! Czy my się spóźniliśmy ?? – czekałem na odpowiedz, byłem przekonany że jak zwykle to my się spóźnimy a pani mnie zdziwiła

- Nie, są panowie dwie godziny przed czasem. Zaraz panów zameldujemy – chwile poczekaliśmy byłem w pokoju z Arturem – wszyscy tak do niego mówią, po nazwisku ale ci którzy go nie znają myślą, że po imieniu i z Jankiem. Reszta od nas gnieździła się w czteroosobowym pokoju, rozpakowaliśmy się, odpoczęliśmy po podróży i czas było już iść na kolacje. Wszyscy ubrani w klubowe koszule zeszliśmy na dół, oczywiście spóźnieni, gdyby nie to że chłopacy prasowali koszule z Karolem wszystko poszło by szybciej. Zasiedliśmy do naszego stołu, zjedliśmy

- Chłopcy czas na was ! Juto gramy ważne mecze! Do pokoi! – warknął trener Zati się zaśmiał i dodał

- No już ! Do łóżek !- uznał że go to nie dotyczy

- Nie Pawełku wszyscy wypad do spania ! – trener rzucił wszystkim groźnie spojrzenia, w ciszy wszyscy wstaliśmy pożegnaliśmy się i wróciliśmy do pokojów. Zadzwoniłem do dziadków

- Cześć ! Kiedy przyjeżdżacie ??

- Wnusiu my dopiero na finał przyjedziemy – jak to usłyszałem poczułem ukłucie w sercu

- Skąd możecie wiedzieć, że dotrzemy do finału ??

- Bo ty tam grasz, poza tym masz świetną drużynę ! Kubuś muszę kończyć zaczyna się mój ukochany serial – nawet nie zdarzyłem powiedzieć tego co chciałem a już usłyszałem dźwięk zakończonego połączenia. No nic nie ważne, teraz najważniejszy jest turniej. Zasnąłem bez problemu, z pobudką gorzej obudziłem się o 4 rano, postanowiłem pójść pobiegać tam poznałem …

---- Piotrek ---

Ktoś późnym wieczorem, zapukał do drzwi mojego mieszkania,otwieram ale tam nikogo nie ma, rozejrzałem się, nikogo tam nie było. W ostatniej chwili znalazłem kopertę, rozdarłem górną krawędź listu. A w środku ...

Tego dowiecie się czytając dalej tego bloga.

Niestety jeszcze nie w tym rozdziale Kuba dowie się kto jest jego ojcem. Mam nadzieje, że was nie zanudzam ?? Piszecie mało komentarzy i nie wiem czy czytacie czy weszliście tu przez przypadek L Proszę komentujcie bo to bardzo motywuje do dalszej pracy

CZYTASZ ?? ----> KOMENTUJ ----> MOTYWUJ

Mam do was prośbę jeśli gdzieś czytaliście podobne opowiadanie, podajcie mi link w komentarzu

                                                                                           Kłos_7 Bieniuu




sobota, 18 lipca 2015

Rozdział 5



--- 11 lat później ---

Stojąc na boisku czuje się, jak w miejscu w którym mogę spędzić resztę życia, to właśnie tu czuje się naprawdę szczęśliwy, dumny z siebie i z mojej drużyny. W rozpoczynającym się sezonie pragnę zaprezentować się jak najlepiej, mam szanse na spełnienie mojego największego marzenia o graniu w Bełchatowie. Jak na razie staram się skupić na obecnej drużynie i sytuacji. Tak jak już mówiłem tylko na boisku czuje się w pełni szczęśliwy, bo mojej mamy już ze mną nie ma, pewnie zastanawiacie dlaczego ? To był najgorszy dzień mojego życia, straciłem jedyną bliską mi osobę poza dziadkami … miałem wtedy 11 lat, mama jechała z pracy było to lato padał deszcz, policjanci mówili ,że miała słabą widoczność i nie zauważyła pojazdu jadącego z naprzeciwka no i … w tym momencie mimowolnie po policzku spływa łza, łza która zawsze ma być tą ostatnią ale nigdy nią nie jest… Łza której ona nigdy nie chciałaby widzieć. Wtedy na swojej drodze spotkałem prawdziwego przyjaciela jak to mówią prawdziwych przyjaciół poznaje się w biedzie i zgadzam się z tym stwierdzenie ale o tym trochę później skupmy się na sezonie. Szło nam naprawdę świetnie ten sezon jak to trener powiedział był mój zostałem kapitanem, wielu oceniało moją formę na fenomenalną, i tak też się czułem. Doszliśmy do finały gdzie zmierzyliśmy się z zespołem z Bełchatowa to był jeden z cięższych meczów jaki do tej pory grałem, niestety ulegliśmy w piątym secie Skrzatom 13:15 no cóż mów się trudno, lecz nie do końca, jak już wcześniej wspomniałem to był mój najlepszy sezon, tak więc po meczu i dekoracji podszedł do mnie prezes Bełchatowian. Rozmawialiśmy długo, nawet bardzo długo:
- Młodzieńcze, widząc twoją świetna formę tego sezony i bardzo ciekawi mnie czy nie chciał byś reprezentować Skrzatów w przyszłym sezonie ?-gdzieś w głębi czułem, że właśnie to chciał mi powiedzieć a nie gratulować przez ostatnie piętnaście minut tak więc odpowiedziałem
- Wie pan to od zawsze było moim marzeniem, granie w Bełchatowie ale …
- Ale – pociągnął za mną
- Chodzi o to, że ja mieszkam teraz z dziadkami a oni są sceptycznie nastawieni na takie wyjazdy na drugi koniec Polski tym bardziej, że od września rozpocznę naukę w liceum
- Rozumiem podejście twoich dziadków ale zrozum to dla ciebie bardzo dobre rozwiązanie i przyznam się, że nie było by mnie tu gdyby nie trener naszego klubu, to on kazał mi tu przyjechać, powiedział, iż bardzo zależy mu na takim zawodniku jak ty, nie byłem z tego zadowolony bo mało kiedy jeżdżę na mecze juniorów ale kiedy zobaczyłem jak grasz, zrozumiałem prośbę trenera – skończył swoją trochę przydługą wypowiedź chciałem coś powiedzieć ale jednak mówił dalej – A o szkole się nie martw pójdziesz do liceum sportowego i będziesz mieszkać w internacie, a co do twoich Dzidków to też da się załatwić daj mi proszę wasz adres i numer telefonu zadzwonię i umówię się na spotkanie
- Lepiej niech pan dzwoni do dziadka, go łatwiej przekonać- z uśmiechem pożegnałem się z prezesem. Wróciłem do swojej drużyny bardzo chciałem aby moi opiekunowie się zgodzili, to było moje marzenie. Mam jeszcze jedno bardzo chciałbym poznać mojego ojca, mogło by się wydawać że powinienem go znać ale tak niestety nie jest. Mama opowiadała mi różne historie z ich jeszcze wspólnego życia powiedziała, iż zostawiła go dobrowolnie chciała by się rozwijał spełniał swoje marzenie, mówiła też że jeśli go poznam mam mu nie zarzucać że mnie zostawił to nie tak. A więc po wszystkim wróciliśmy z Bełchatowa do Gdańska, trener poprosił mnie na słówko
- Widziałem, że rozmawiałeś z Piechockim – powiedział to tak obojętnie, poczułem lekką nutkę ironii
- Tak. Ale o co chodzi ? – zapytałem
- I co ? Zgodziłeś się wszyscy tu wiemy, że stać ciebie i twoje umiejętności na to abyś grał w Skrze, i wszyscy wiemy że to twój cel. Ale szkoda będzie stracić tak genialnego kapitana, jak i siatkarza. Chłopcze mam tylko nadzieje, że nigdy o nas nie zapomnisz – powiedział ze smutkiem – Jesteś dla mnie jak syn, więc idź i bądź szczęśliwy – skończył swoją wypowiedź byłem bardzo zdziwiony słowami trenera myślałem iż oskarży mnie o porzucenie drużyny ale nie on mnie zrozumiał i te ostatnie zdanie które wypowiedział  ,, Jesteś dla mnie jak syn” , nie myśląc wiele po prostu wstałem i uścisnąłem mu dłoń a on mnie przytulił i zagwarantował mi pomoc aby moi dziadkowie się zgodzili. Podziękowałem mu już któryś raz z rzędu, wyszedłem z biura i wróciłem do domu. Tak jak myślałem moi prawni opiekunowie bardzo ucieszyli się z srebrnego medalu, ja czułem lekki nie dosyt mogliśmy pokonać Bełchatowian, no ale mówi się trudno. Następnego dnia rano kiedy się obudziłem było około dziesiątej usłyszałem rozmowę dziadków z jakimiś męszczyznami, zszedłem po cichu po schodach podsłuchując  o czym mówią wywnioskowałem, że to Konrad Piechocki i mój trener. Postanowiłem się ujawnić chrząknąłem aby mnie zauważyli przywitałem się i słuchałem dalej toczącej się rozmowy.
- Więc tak Jakub będzie miał treningi sześć razy w tygodniu, po lekcjach mniej więcej półtorej, może dwie godziny, mieszkać będzie w klubowym internacie każdy zawodnik ma zapewniony pokój na własność, wyżywienie również obiady w szkole, książki wszystko to opłaca klub. Kuba będzie uczęszczał do normalnego liceum w którym mamy utworzone klasy sportowe, z racji tego zajęcia nie będą trwały dłużej niż do godziny piętnastej. – babci zapytała
- A pranie prasowanie ubrań to sam będzie musiał robić ??
- Nie w tym internacie mamy opiekunki które piorą i prasują, tak że proszę się nie martwić, pani na pewno zależy na ocenach, w umowie jest zamieszczony podpunkt który mówi o tym iż, każdy zawodnik musi mieć średnią co najmniej 4,00, niech pani nam uwierzy na również zależy na wykształceniu naszych podopiecznych. – dziadek spojrzał na mnie i  powiedział
- Gdzie mam podpisać ? – Wszyscy byliśmy bardzo zdziwieni pytaniem dziadka – Kuba, widzę że bardzo tego chcesz to twoje marzenie które pomogę ci spełnić- wstałem i najmocniej jak potrafiłem uścisnąłem dziadka. Podpisał i kiedy przyszedł czas i ja podpisałem dokument. Piechocki wstał podziękowaliśmy sobie wspólnie i na sam koniec dodał że ktoś po mnie przyjedzie 15.08 a dzień wcześniej firma która przewiezie wszystkie moje rzeczy pożegnałem się, porozmawiałem z dziadkami i postanowiłem się położyć. 

--- 04.08---

Wstałem dziś z świetnym humorem, dziś są moje szesnaste urodziny, dziadek mawiał że nie bez powodu urodziłem się właśnie tego dnia i bez przyczyny  gram jako atakujący z numerem 2 śmiał się że będę następcom Mariusza Wlazły. Chciał bym teraz w klubie będę grał z numerem 15

--- 14.08 –

To już jutro miałem wyjechać do Bełchatowa, spakowałem ubrania, zdjęcia, puchary, medale, sprzęt zabrałem wszystko. Kiedy przyjechała firma odpowiedzialna za dostarczenie moich rzeczy do mojego nowego ,,domu’’ zabrali wszystkie pudła, walizki w moim pokoju zrobiło się pusto, postanowiłem pójść do klubu się pożegnać pożegnali mnie tak samo jak przywitali. 

--- 15.08 --- 

O około dziewiątej byłem już na nogach wiedziałem ,że o tej godzinie już ktoś po mnie przyjedzie, prezes nic mi nie chciał powiedzieć no cóż najważniejsze było dla mnie teraz znaleźć się w Bełchatowie i jak najszybciej rozpocząć treningi. Siedziałem w salonie kiedy zadzwonił dzwonek do drzwi poszedłem otworzyć drzwi a w nich … wysokiego męszczyznę
- Dzień dobry ! Czy Jakub Gacek to ty ??
- Dzień dobry ! Tak to ja. Miło mi pana poznać – wyciągnąłem  rękę
- Mnie również . -   podał mi swoją
Pożegnałem się z dziadkami i to był czas, czas w którym opuściłem Gdańsk
Pewnie się zastanawiacie kto po mnie przyjechał sam się zdziwiłem w drzwiach  stanął, człowiek który stanie się ważną osobą w moim życiu, ten męszczyzna będzie wujkiem którego nigdy nie miałem, w Bełchatowie poznam też kogoś kto wyzna mi całą prawdę na temat przeszłości mojej matki i MOŻE w końcu poznam imię mojego ojca. Ale tego wszystkiego wam teraz  nie powiem ale myślę, że zdziwicie się. 



Witam was ! Nie mam wam chyba nic ważnego do powiedzenia dziś. Poza tym że przegraliśmy mecz o finał ale miejmy nadzieje że wygramy z USA #GoPoland
Piszcie w komentarzach jak myślicie kto stanął w drzwiach, domu dziadków Kuby i od kogo dowie się kto jest jego ojcem.
CZYTACIE ?? TO KOMENTUJCIE, JEŚLI MACIE JAKIEŚ SUGESTIE TO PISZCIE
A PO DRUGIE WASZE  KOMENTARZE BARDZO MOTYWUJĄ DO PISANIA !!!!
                                                                                                        
                                                                                                          Kłos_7 Bieniuu